Po wielu godzinach oczekiwania sędziowie wreszcie podzielili się swoimi rozstrzygnięciami niebezpiecznych sytuacji, do których doszło podczas sobotnich rywalizacji w Miami. Najważniejsze z nich dotyczy braku jakiejkolwiek surowej sankcji dla Kevina Magnussena.

Kierowcy Haasa wcielili się w dobrego i złego policjanta - Nico Hulkenberg świetnie zaprezentował się w sprincie oraz kwalifikacjach, plasując się w pierwszej dziesiątce w obu sesjach. Natomiast na występ Kevina Magnussena zdaje się brakować epitetów; haniebne zachowanie w wyścigu i słaba dyspozycja w kwalifikacjach - w rezultacie zajął miejsca w samym ogonie stawki.

Kevin Magnussen po sprincie w Miami nie ma sobie nic do zarzucenia. Przyznaje, że trzy kary jakie dostał na dystansie zaledwie 19 okrążeń za agresywną obronę przed Hamiltonem były zasłużone, ale tłumaczy się działaniem na rzecz zespołu.

W zespole Haas po sprincie kwalifikacyjnym panują mieszane nastroje. Nico Hulkenberg przyznaje, że w pierwszym segmencie czasówki miał sporo szczęścia, ale ostatecznie awansował do czołowej dziesiątki. Mniej szczęścia miał Kevin Magnussen, który odpadł w SQ2.

Nico Hulkenberg, ponownie w tym roku melduje się w pierwszej dziesiątce. Niemiec nie uwikłał się w żadne większe kłopoty podczas niedzielnych zmagań i dowiózł jeden, ważny punkt dla swojej ekipy. Kevin Magnussen jako jedyny rozpoczął wyścig na twardym ogumieniu. Odmienna strategia ostatecznie nie przyniosła większych pozytywnych efektów. Dodatkowo na konto Duńczyka po niedzielnym wyścigu trafiają dwa punkty karne, za niebezpieczny kontakt z Tsunodą, który spowodował wycofanie się Japończyka z wyścigu.

Drugi dzień weekendu w Szanghaju to dla amerykańskiego zespołu przeplatanka dobrej dyspozycji. Kevin Magnussen dojechał wyścig sprinterski na dziesiątej pozycji, ale w kwalifikacjach do niedzielnego Grand Prix odpadł już w Q1. Zaś Nico Hulkenberg dojechał na linię mety sprintu jako ostatni samochód na torze, żeby w kwalifikacjach pokazać umiejętności, które zagwarantowały mu udział w Q3 oraz P9 na starcie do głównego wyścigu.

Natchnieni przywiezionym pakietem poprawek i dobrym wynikiem w jedynym treningu kierowcy Haasa liczyli na awans do finałowej części sprinterskiej czasówki. Tymczasem błędy po stronie taktyki jazd poskutkowały tym, że żadnemu z nich ta sztuka się nie udała. Na odnotowanie zasługuje natomiast marginalna różnica między nimi wynosząca 0,005 sekundy na korzyść Kevina Magnussena.

Zespół Haasa był bliski zdobycia punktów w Japonii. Nico Hulkenbergowi na mecie zabrakło do dziesiątego Tsunody tylko 5 sekund. Kevin Magnussen ukończył zmagania na 13. miejscu. Obaj kierowcy są zadowoleni z wyścigowego tempa swoich maszyn.

Amerykański zespół nie sprawił większej niespodzianki w japońskiej czasówce, na co był jednak już przygotowany przed rozpoczęciem weekendu. Sukcesem można zatem nazwać przejście do Q2 Nico Hulkenberga, któremu nawet niewiele zabrakło do finałowego awansu. Na pierwszym etapie zmagania zakończył z kolei Kevin Magnussen. To pierwszy taki rezultat dla Duńczyka w tym sezonie.

Nico Hulkenberg przyzwyczaił nas do tego, że przeważnie to on lepiej spisuje się w sesji kwalifikacyjnej od Kevina Magnussena. Tym razem sytuacja uległa zmianie i Niemiec zakończył swoje sobotnie zmagania po pierwszej części kwalifikacji. Z kolei Duńczyk był beneficjentem błędu Daniela Ricciardo, który przekroczył limity toru na swoim ostatnim przejeździe, jego czas został anulowany i tym samym 31-latek rzutem na taśmę zameldował się w Q2 i ostatecznie zajął 14 miejsce.